Smocze

Ith również obserwował pościg, ale z daleka. Nie chciał przepychać się przez przechodniów, wiadomo że nie jest wielkim smokiem i może być rozdeptany niczym karaluch. Wolał więc trzymać się dalej. Jednak postanowił zbliżyć się, gdyż był ciekaw, czym uciekinier zawinił władzy. Podleciał do niego, wykorzystując to, że strażnicy są od niego oddaleni. Znalazł się koło niego, z zaciekawieniem obserwując naszyjnik.
-A tą błyskotkę to kupiłeś na rynku czy pożyczyłeś? - spytał uciekiniera z pytającym wyrazem pyszczka. Domyślał się, że znalazł tego na straganach, a sądząc po reakcji strażników pewnie zwinął to jakiemuś ważniejszemu typkowi.

-Jaszczur-
Spacerował powoli, pięknymi alejkami, przyglądając się wszystkim i wszystkiemu po kolei. Po chwili zauważył pędzącego smoka ze lśniącym naszyjnikiem w pysku. Po chwili zauważył strażników, biegnące w tym samym kierunku, co i owy nieznajomy smok. Rozglądnął się jeszcze raz, lecz zobaczył tylko przechodniów, patrzących się na uciekającego smoka i goniącego go strażników. Strażnicy oraz niebieski smok dawno zniknęli już między budynkami, lecz zielonkawy smok wciąż wpatrywał się w stronę, w którą biegli. Po chwili potrząsnął głową i spojrzał na stragan z owocami z dalekich krajów. Spojrzał do swojej torby. Nie miał zbyt wiele monet, a bardzo chciał kupić kilka owoców. Raczej nie jadał mięsa. Spojrzał na inny stragan, na którym było widać banany, pomarańcze, czerwone i zielone jabłka, gruszki, oraz jego ulubione - truskawki. Podszedł więc do straganu i wyciągnął dwie monety, po czym podał je zabierając niewielką torbę wypełnioną truskawkami. Usiadł na jakiejś ławce w cieniu jednego z ogrodzonych drzew i zaczął zajadać soczyste truskawki. Po zjedzeniu połowy, oblizał się i popatrzył w niebo. Kłębiaste chmury, niczym białe statki, przepływały po niebie, jak po morzu. Zamknął na chwilę oczy, jednak szybko je otworzył. Nie chciał tutaj przecież zasnąć. Zastanawiał się, gdzie w tej chwili znajduje się jego brat.

Darahati uparła się żeby pośledzić uciekiniera, więc ona i Lily podążały za nim. Lily nie wyglądała na zadowoloną, ale szła za Darahati.

Darahati wzniosła się powietrze i zastanawiała się dlaczego uciekinier nie lata tylko się wspina. Lily westchnęła i również wzbiła się w powietrze.

Smok przekręcił głowę i zaskoczony patrzył na ciemno łuską.

-Jaszczur-
Siedział tak wpatrując się w puszyste obłoki na niebie, lecz po chwili znów wrócił do rzeczywistości. Na ścianie jednego z budynków dostrzegł owego smoka. Włożył małą torbę z truskawkami do większej torby, gdzie miał monety, jakieś patyki i liście oraz kamienie, zwykłe, szare oraz z ciekawymi wzorkami. Znów odwrócił swój wzrok w kierunku wspinającego się smoka. Wstał z ławki, lecz zamiast pójść w jego kierunku, odwrócił się i spojrzał na stragan, gdzie wcześniej kupił truskawki. "Zjadłbym jabłko." Pomyślał i znów podszedł do straganu. Wyciągnął z torby jedną monetę, podał sprzedawcy i wziął czerwone, soczyste jabłko. Wbił w nie swoje kły i je ugryzł. Po krótkiej chwili został tylko ogryzek, który wyrzucił do pobliskiego kosza.

Darahati podleciała do uciekiniera, teraz dzieliło ją od niego tylko kilka metrów. Lily nadal siedziała na dachu podejrzewając że Dara zaraz rzuci się na nieznajomego bez żadnego sensownego powodu.