Forum o niezwykłych smoczych przygodach czyli Dragon Life
Czyli po prostu- las. Mnóstwo drzew, ciemno, chłodno.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
-Koszmar-
Szedł na czele grupy, patrząc przed siebie. Po chwili przed nim przebiegła niewielka istota.
- Mh, uważaj, bo ktoś zrobi z Ciebie śniadanie.
Mruknął w stronę zwierzęcia. Istotka okazała się być rudą wiewiórką, która miała w pyszczku mnóstwo orzechów i żołędzi. Zerknęła w stronę Koszmara, który już na nią nie patrzył.
-Jaszczur-
Spojrzał na wiewiórkę i uśmiechnął się przyjaźnie. Przystanął przy drzewie, na które się wdrapała i wyciągnął truskawkę z torby. Wlazł na drzewo i podał ją istotce. Ta wypluła orzechy i schowała je do niewielkiej dziury w drzewie, po czym wzięła truskawkę i wepchnęła całą do pyszczka. Jaszczur zeskoczył z drzewa i dogonił resztę.
Goście, masz problem? Chętnie pomogę!
~Obudź się. Życie to nie sen.~
Offline
Szedł wciąż między smokami, z zaciekawieniem obserwując otoczenie. Nie zauważył wiewiórki, może dlatego potknął się na niej i wywrócił się do przodu. Warknął i podniósł się otrzepując się z piasku. Poszukał wzrokiem winowajcy zdarzenia, jednak ten siedział już na drzewie, z radością jedząc truskawkę. Spojrzał na Jaszczura.
-Ile ty masz jeszcze tych truskawek? Zjadłeś już chyba z dwieście. - przewrócił oczami i powoli ruszył za Koszmarem i resztą. Ciekaw był, gdzie się zatrzymają. Miał nadzieję, że nie w miejscu, które przypominało cmentarz. Na samą myśl o tym zadrżał lekko i spojrzał do tyłu. Czerwone punkty zniknęły już w oddali, jednak pomarańczowe ślepia wciąż były na swoim miejscu. Odwrócił gwałtownie głowę, rozłożył skrzydła i wzniósł się w powietrze. Za wszelką cenę starał się nie odwracać głowy w kierunku zanikającej we mgle bramy. Zainteresował się ptakiem podskakującym na gałęzi i śpiewającym wesoło.
deviantArt
Kolor moderacji
Offline
Rakio również rozłożył skrzydła i trzymając się trochę z tyłu, nie miał zamiaru patrzeć w stronę cmentarza.
- Opowiedz mi coś o sobie Ith - powiedział przyjaźnie, podlatując do smoka. - Skoro mamy się trzymać razem chyba warto się lepiej poznać.
Offline
-Koszmar-
Nie zwracał na nic uwagi. Cały czas przyśpieszał kroku.
- Lepiej się nie zatrzymujcie. Może tutaj jest bezpieczniej niż na cmentarzu, lecz w lesie też czają się różne stwory, takie jak Drzewowilki. Nieraz spotykane są tutaj też Feniksy. Tutejsze Feniksy nie są zbyt przyjazne. Radzę się zachowywać cicho, bo przechodzimy przez teren, gdzie akurat mieszkają.
Nie przestając patrzeć się przed siebie, dodał:
- Jezioro jest wspólne, sam las zaś podzielony na kilka części. W jednej mieszkają Feniksy, w innej Drzewowilki, w kolejnej hybrydy, w następnej zwykłe zwierzęta, takie jak sarny, dziki, zające. W największej części mieszkają smoki, głównie Leśne Smoki. Ich właśnie jest najwięcej na terenie smoków.
-Jaszczur-
Spojrzał na Itha.
- Kupiłem torbę niewiele mniejszą od tej mojej. W jednej było równo 60. Teraz zostały mi dwie.
Mruknął. Wyjął i pożarł dwie ostatnie truskawki. Kątem oka na niebie, między gęstymi liśćmi, zauważył płomyk. Szturchnął Cienia, żeby mu to pokazać.
-Koszmar-
Spojrzał na niebo. Mruknął coś pod nosem.
- Lepiej się pośpieszyć. Nie chcę wojny, bo następnym razem będziemy musieli okrążyć cały las.
Mruknął i pobiegł przed siebie. Jaszczur pobiegł za Koszmarem.
- Tylko cicho.
Dodał.
Goście, masz problem? Chętnie pomogę!
~Obudź się. Życie to nie sen.~
Offline
Zerknął na Rakio. Wziął głębszy oddech.
-Co tu dużo opowiadać. Nie jestem jakimś herosem, moja historia jest zwyczajna i nudna. Podejrzewam, że nie chcesz jej słuchać? - uniósł jedną brew, ale jednak kontynuuował. -Mieszkałem kiedyś w lesie podobnym do tego, tylko mniej przerażającym. Lubiłem gadać, bardzo, bardzo dużo. Raz nawet oberwałem od jakiegoś większego typka. - zsunął chustkę zawiązaną na łapie, ukazując lekką szramę, po czym zaśmiał się. -Od tamtej pory staram się mniej gadać, co chyba nie wychodzi mi zbyt dobrze. A jeśli nie chodzi ci o historię, to w mieście znalazłem się przypadkowo, zwiedzając tutejsze tereny. Nic ciekawego. A ty? Opowiesz coś o sobie?
Uśmiechnął się do smoka, czekając na jego opowieść. Jednocześnie miał nadzieję, że nie gadał zbyt głośno. Spojrzał w górę, jednak nic nie zauważył. Zastanawiał się jednak, czemu się tak śpieszą. Mieli zatrzymać się w tym lesie, a tymczasem Cień prowadził ich coraz dalej.
-A tak w ogóle, długo zamierzasz nami się tak rządzić? Może tak naprawdę pracujesz dla straży i chcesz wkopać nas w zasadzkę? Mieliśmy zatrzymać się w lesie, a ty prowadzisz nas nie wiadomo gdzie. - powiedział, zwracając się do Koszmara.
deviantArt
Kolor moderacji
Offline
"Przyznam, że bardzo cię polubiłem..." - pomyślał.
Również spojrzał na smoka z przodu.
- Może chwilę odpoczniemy? Chyba, że prowadzisz nas na tereny łowne?
Offline
Wathara cały czas szła za grupką. Gadzina co jakiś czas rozglądała się.
-Proponuję zatrzymać się tam.- Smoczyca wskazała na jakąś polanę oddaloną o kilkaset metrów.
-Pójdę zobaczyć, czy nie ma tam żadnego niebezpiecznego stwora. W tym lesie może żyć wszystko, podejrzewam, że jest tu mnóstwo stworzeń typu jednorożce, fauny...- Wath zaczęła iść w stronę polany.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
- Idę z tobą... Jeśli coś by tam było, lepiej mieć towarzysza... - mruknął i skoczył za nią.
Polanka wydawała się spokojna i cicha. Jednak nie było na niej zbyt wiele słońca, przez dziwne ułożenie gałęzi drzew. Było prawie ciemno.
Rakio nie zauważył niczego podejrzanego, więc śmiało wyskoczył na środek polany.
Offline
Wathara rozejrzała się.
-Nie, tu nic nie ma. Oprócz kilku nietoperzy nie ma tu niczego żywego.- Wathara popatrzyła podejrzliwie na podłoże. Gdy upewniła się, że ziemia nie osunie się, lub nie zapadnie, usiadła.
-Raczej będziemy tu bezpieczni.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
-Koszmar-
Spojrzał na Itha.
- Wątpisz we mnie? Myślisz, że skąd mam te blizny? Z zabaw z króliczkami? Nie bez powodu jestem, gdzie jestem. Strażnicy to podłe żmije.
Mruknął. Przyczłapał na polankę.
- Zaprowadzę was nad jezioro, a jak się Wam coś nie podoba, możecie sobie iść sami. Podejrzewam jednak, że nie wiecie, gdzie to jest.
Dodał, patrząc na Itha. Założył swój hełm.
- Cały czas prowadzę Was nad jezioro. Las nie jest taki mały. Jest ogromny. Jezioro znajduje się dokładnie na środku tego przeklętego lasu.
Powiedział, patrząc na Itha. Na koniec zerknął na ruszające się krzaki.
- Z tego, co wiem, nad jezioro nie przychodzą strażnicy. Nieczęsto zapuszczają się w lasy takie, jak ten.
Goście, masz problem? Chętnie pomogę!
~Obudź się. Życie to nie sen.~
Offline
Pomarańczowawe oczyska ponownie pojawiły się w lesie, centralnie naprzeciwko grupy.
Lekko się uniosły do góry nadal się w nich wpatrując.
Teraz tylko czekać na pierwszą reakcję... i dać znak.
Offline
-Lara-
Szła za grupą smoków razem z Darą i Lily.
-Darahati-
Na jej szponach wciąż był lód, choć mało widoczny. Była czujna, tak jakby przeczuwała, że ktoś ich śledzi. Spojrzała na pomarańczowe oczy. Podeszła do nich o parę kroków.
-Dara coś się stało? - powiedziała do siostry Lara.
-Nie wiem, ale wydaje mi się, że ktoś nas śledzi - powiedziała Dara i odwróciła się od oczu by spojrzeć na siostrę.
Offline
Poszedł posłusznie za Watharą w kierunku polany, jednak w połowie drogi coś go tknęło. Wrócił w miejsce, gdzie był wcześniej i podskoczył. Znów ujrzał pomarańczowe oczy, lecz teraz był całkowicie pewien, że to nie zwidy. Coś stało tuż przed nimi, czekając zapewne na ich ruch. Ith niepewnie cofnął się, kątem oka szukając Wath.
-Em... Wath? Możesz tu na chwilę przyjść?
Przełknął ślinę i skulił się, a plamy na jego ciele mimowolnie się rozszerzyły. Teraz połowa jego ciała przybrała barwę ciemnej zieleni, dzięki temu troszkę mniej było go widać w ciemnym lesie. Jednak i tak bardzo się bał, wciąż nerwowo przerzucając wzrok to z pomarańczowych ślepi to w kierunku polany.
deviantArt
Kolor moderacji
Offline
-Koszmar-
Spojrzał w kierunku, z którego przybyli. Widział tylko końcówkę ogona Itha. Podszedł sprawdzić, czy wszystko w porządku. Po chwili ujrzał pomarańczowe ślepia.
- Czyli to nie był żaden Pies Widmo ani Wilkotrup...
Mruknął cicho do siebie. Stanął obok Itha i przyglądał się ślepiom. To mogło być wszystko; od zająca przez Feniksy i Drzewowilki aż po diabelsko silnego smoka.
Goście, masz problem? Chętnie pomogę!
~Obudź się. Życie to nie sen.~
Offline