Forum o niezwykłych smoczych przygodach czyli Dragon Life
Wathara wpadła w szał. Zaczęła się miotać. Jednego ze smoków walnęła ogonem, innemu rozcięła klatkę piersiową szponami. Smoczyca chwilowo miała ochotę tylko walczyć.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
Smok był niezdecydowany, nie wiedział czy pomóc smoczycy, czy dalej przyglądać się akcji.
Gdybym był tobą, chciałbym być mną.
Offline
Smok obserwował Wath.
- Teraz to już wszyscy strażnicy będą nas ścigać... - mruknął Rakio.
Offline
Smoczyca nadal zaciekle walczyła, odpierając ataki gadów.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
Smoczyca w końcu się podniosła i zakradła do Wathary.
Kryształy z ogona znikły, wzbiła się w powietrze i uderzyła końcówką w jej ramię.
Wath poczuła przeszywający jej ciało impuls... elektryczny? Jak na nią on zadziała, zależy tylko od jej organizmu.
Reszta tymczasem zajęła się uchwyceniem reszty smoków.
Offline
Ith powoli przestał odczuwać ból, kątem oka obserwując poczynania Wathary. Dziwił się, skąd się wzięła nagle ta furia, w którą wpadła smoczyca, mimo to w myślach cieszył się, że nie może wejść jej w drogę. Kto wie, czy nie uszkodziłaby i jego. W tym samym momencie kiedy Ith pomyślał o poruszeniu się, chciał podnieść łapę, jednak znów przeszył go ból. Jęknął i szybko zaprzestał jakichkolwiek ruchów kończynami. Zamiast tego kontynuował obserwowanie Wath. Od razu zauważył, że kryształowa smoczyca zaatakowała cytrynową. Już chciał krzyknąć, kiedy spostrzegł też dwa smoki, zmierzające w jego kierunku. Zamknął oczy. Powoli tracił już wszelkie nadzieje na ratunek. Może jednak ktoś im pomoże?
deviantArt
Kolor moderacji
Offline
Źrenice Wathary gwałtownie się zmniejszyły. Wath zachwiała się, po czym upadła. Impuls był na tyle silny, że smoczyca straciła przytomność.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
Właśnie w tym momencie nad lasem przelatywał Farszyw. Leciał akurat tak nisko by dostrzec
upadającą Watharę. Przyjrzał się bliżej i wylądował by spytać co się stało.
Gdy jego łapa stanęła na ziemi z przerażeniem obejrzał się po miejscu i ledwo powstrzymał
się od dziecięcego krzyku.
Offline
Smoczyca postawiła łapę na niej, parsknęła triumfalnie po czym łapy, skrzydła i ogon cytrynowej zostały skute kryształowymi kajdanami.
Dwaj strażnicy w mgnieniu oka podnieśli Itha niczym wyrośniętego szczeniaka.
Reszta prawdopodobnie również unieruchomiła pozostałych członków grupy ignorując dwa smoki w oddali.
-Mam nadzieję, że nie macie kolejnych głupich pomysłów. - Syknęła triumfalnie. - Jeśli wszystko dobrze pójdzie, przydacie się.
Offline
Wathara leżała tak, nieprzytomna, nieświadoma tego, co się dzieje dookoła niej.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
Otworzył oczy, gdy poczuł, że strażnicy go podnieśli. Wiedział, że nie zdoła uciec, jednak mimowolnie spojrzał na swoje łapy. Nie biły już wbite w ziemię, więc może zdołałby się wyrwać? Jest przecież mniejszy i zwinniejszy od trzymających go smoków. Rozglądnął się dookoła. Widział kryształową smoczycę stojącą przy Wath, najwyraźniej nie zwracała uwagi na resztę smoków. Zerknął kątem oka na swoje skrzydła. Nie były związane, dlatego bez problemu mógł je rozłożyć. Nie wiedział czemu, ale nagle wstąpiła w niego nowa nadzieja i chęć ucieczki. Odezwał się w nim naturalny instynkt, mówiący mu żeby się wyrwał i czmychnął jak najdalej. Odwrócił się gwałtownie w kierunku trzymających go strażników. Jeden trzymał go za tylne nogi, a drugi za przednie. Chyba nie zwrócili uwagi na gwałtowne ruchy smoka. Ith wykorzystał ten moment i z całej siły uderzył ogonem w twarz jednego ze smoków, jednocześnie zionąc ogniem w oczy drugiego. W ułamku sekundy zdołał wyrwać się smokom i wznieść się w powietrze. Czym prędzej, ignorując pulsujący ból w łapach umknął w kierunku drzew. Nie pamiętał, kiedy ostatnio leciał tak szybko, ale z wielką gracją omijał każde kolejne drzewo. Miał gdzieś to, że w lesie czają się niebezpieczne stworzenia. Wolał napotkać jakiegoś magicznego wilka niż być znów złapanym przez straż. Po kilku minutach stwierdził, że zgubił strażników, jednak nie zwolnił tempa i wciąż mknął przed siebie. Mimo to, im głębiej w las leciał, tym ciemniej się robiło. Wykorzystał to. Plamy na jego ciele i skrzydłach się rozszerzyły, czyniąc smoka praktycznie niewidocznym. Znajdował się kilka kilometrów od grupy. Znalazł zwalony, pusty w środku pień. Schował się tam i usiadł. Mały rozmiar był jednak jego atutem. Dyszał ciężko, zachowując się jednak najciszej jak tylko mógł.
deviantArt
Kolor moderacji
Offline
-Darahati-
Zauważyła, że strażnicy podchodzą do Lily. Była porządnie wkurzona, rzuciła się jednemu ze strażników na plecy i ugryzła go w kark.
-Lara-
Także postanowiła zaatakować strażników, ale zastanawiała się, którego żywiołu użyć. W końcu zdecydowała się na lód. Przymroziła jednemu łapy do ziemi.
Offline
Farszywek z ukrycia patrzył się na wszystko z przerażeniem, bojąc się jednocześnie poruszyć.
Czekał aż strażnicy odejdą dalej, mógłby wtedy pójść za nimi.
Nadal nie wiedział co się dzieje, lecz rozumiał że wpadł niezłe kłopoty.
Offline
Wathara wypuściła z nozdrzy obłoczek dymu. Jej organizm próbował pozbierać się po porażeniu.
Światło.
☉
Istnieją takie miejsca, które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.
~Carlos Ruiz Zafón
Ciemność.
♁
Offline
Przestał dyszeć. Wyjrzał powoli na zewnątrz i nasłuchiwał. Nigdzie nie widział ani nie słyszał nikogo, dlatego stwierdził, że strażnicy go zgubili. Odetchnął z ulgą i oparł się o ścianę. Na szczęście dobrze widział w ciemności. Popatrzył na swoje łapy. Wciąż tkwiły w nich kryształy, ale wydawały mu się mniejsze niż wcześniej. Czyżby się rozkruszyły, albo zmniejszyły w jakiś nieznany mu sposób? Może to przez to, że oddalił się od kryształowej smoczycy. Nie chciał dłużej się nad tym zastanawiać. Chciał czym prędzej się ich pozbyć. Złapał w zęby kryształ wbity w prawą łapę i szybkim ruchem wyjął go z łapy. Syknął z bólu, jednak zaobserwował coś ciekawego. Dziura po krysztale powoli się zrastała, pozostawiając jednak odsłonięty mięsień. Nie miał pojęcia, czy była to jedna z własności tego kryształu, czy może jest to jednak jakaś cecha Itha, o której nie miał wcześniej pojęcia? Szybko usunął kryształ z drugiej łapy i począł lizać je, by złagodzić ból.
-Muszę wrócić i pomóc reszcie. - powiedział do siebie, przymykając oczy. Chciał odpocząć, jednak wiedział, że nie może zasnąć. Musiał uwolnić Watharę, Rakia i resztę. Tylko jak miał to zrobić? Jak taki mały smok jak on mógłby cokolwiek zrobić?
Zawsze mógł stchórzyć i znaleźć sobie wygodne miejsce do spania, zapominając o poprzednich zdarzeniach. Czuł jednak, że musi im pomóc, zanim coś się im stanie. Gdy wrócą do miasta, najprawdopodobniej zostaną zabici na oczach całej miejskiej ludności. Ith oparł głowę, zadręczając się rozmyślaniem o planie uwolnienia przyjaciół.
deviantArt
Kolor moderacji
Offline